Ręka rękę myje

Ręka rękę myje

Z prezesem zatrudniającej mnie firmy żyję w bardzo dobrych stosunkach, których zazdroszczą mi kierownicy innych działów. Wiem o tym, bo nie raz słyszałem złośliwe komentarze na swój temat i wytykanie mi lizustwa. Cóż, każdy próbuje dojść do czegoś w życiu za pomocą swoich własnych metod, które są mniej lub bardziej skuteczne. Nic nie poradzę na to, że metoda, którą ja obrałem świetnie sprawdza się w przypadku mojego przełożonego i dzięki niej zagwarantowałem sobie świetną i ugruntowaną pozycję w firmie. Nie będę przecież odtrącał ręki, która mnie karmi, bo to nie o to chodzi.

Mogę powiedzieć, że z prezesem firmy łączy mnie niemal prawdziwa przyjaźń. Wbrew powszechnym opiniom i złośliwym plotkom nasza relacja nie jest jednostronna, a polega na prostej zależności opartej na symbiozie. Nasze żony, czyli żona prezesa wraz z moją małżonką są dobrymi przyjaciółkami, dlatego i my zostaliśmy poniekąd zmuszeni do przyjaźni. Nie jest tak, że to ja jestem biorcą, a kolega Jurek tylko dawcą. Każdy z nas wkłada coś od siebie do tej przyjaźni i każdy jest zadowolony z tego, co otrzymuje w zamian. Ja mam zapewnioną świetną posadę kierownika, kierownik ds. dystrybucji i logistyki Bydgoszcz, natomiast Jurek posiada dobrego kompana do gry w polo i nauczyciela jazdy na nartach. Nie raz pomagałem mu w ciężkich życiowych sytuacjach lub zwyczajnie holowałem go na linie, gdy jego samochód odmówił posłuszeństwa w jakiejś wiosce pod Bydgoszczą. Nawet gdyby przyszło mi stracić pracę, to jestem pewny, że nasza przyjaźń przetrwa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.