Ostatnio zauważyłam, że wszystkie środki masowego przekazu dają mi znać, że czas najwyższy, bym przestała spędzać czas wolny w domu w końcu wzięła się za jakaś aktywność fizyczną. Podejrzewam, że zwiększona liczba reklam promujących zdrowy tryb życia i sprzęty mające ułatwić zrzucanie zbędnych kilogramów są odpowiedzią na świąteczne obżarstwo i postanowienia noworoczne, jednak ja wolę twierdzić, że to jakiś znak od losu, który powinnam wziąć sobie do serca i zacząć coś ze sobą robić.
Nie oszukujmy się, prowadzę bardzo spokojny tryb życia. Przez osiem godzin dziennie siedzę w firmie, w której pracuję jako pani kierownik ds. dystrybucji i logistyki Sosnowiec. Przez większą część dnia siedzę przy swoim biurku, rozmawiam przez telefon lub uzupełniam dokumentację. Ruszam się rzadko i mało intensywnie.
Po powrocie z pracy do domu nie jestem aktywniejsza niż w pracy. Po przebraniu się w domowe ubrania siadam na kanapie, owijam się ciepłym kocem i zagłębiam w lekturze. Relaksuję się w formie statycznej, choć równie dobrze mogłabym w tym czasie iść na spacer lub pójść popływać. Wiem, że takie całodniowe siedzenie jest niezdrowe dla organizmu i wcale nie oznacza to jedynie gromadzenia się tkanki tłuszczowej. Ruch pobudza komórki mózgowe do szybszej pracy, a to gwarantuje jasność umysłu i lepsze decyzje podejmowane w pracy zawodowej. Obiecuję sobie, że w końcu wezmę się za ćwiczenia. Tyle, że od jutra, bo dzisiaj akurat mi się nie chce.
Zostaw odpowiedź